Podróż Nad pięknym modrym Dunajem
28 kwietnia 2012 r.
To kolejny odcinek napisany, aby nie oszaleć. Wspomnienia z dawnych lat zapisane w pandemii Covid - 19.
Pierwszy raz w Wiedniu byłam dawno temu. Jakieś 25 lat, a może więcej minęło już od tamtego pobytu. Wróciłam zachwycona. Na przystankach autobusowych kwitły bzy, w Schönbrunn na trawnikach, które służyły wypoczynkowi i nie było na nich tabliczek "Nie deptać trawników" mnóstwo ludzi w różnym wieku siedziało lub leżało odpoczywając w niedzielne popołudnie, a panie ogrodniczki klęcząc na trawie wymieniały przekwitnięte tulipany i żonkile na nowe sadzonki. I wszędzie było nieprawdopodobnie czysto. Zwiedziłam wtedy pałac Hofburg z niezapomnianym skarbcem Habsburgów. Byłam w apartamentach cesarskich zarówno w prywatnych, jak i oficjalnych komnatach cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety. Do końca monarchii co nastąpiło w 1918 r. pałac Hofburg służył jako mieszkanie i miejsce pracy cesarskiej rodziny. Program zwiedzania obejmował 24 pomieszczenia, rozpoczyna się na cesarskich schodach, przez pokój audiencyjny i gabinet, przechodzi się do pokojów mieszkalnych i sypialni cesarskiej pary. Tak żyli cesarz Franciszek Józef i „Sisi” z dziećmi i całym dworem. Wszystkie pokoje są rokokowe z bogatymi sztukateriami, wspaniałą szklaną zastawą stołową wyprodukowaną w Bohemii, części historycznych Czech, a ceramiczne kafle użyte do budowy pieców zachwycają bogactwem ornamentalistyki. Wielką ciekawość, nie tylko wśród pań, wzbudzają najbardziej osobiste pokoje cesarzowej Elżbiety, buduar, toaleta i łazienka. Buduar pełnił funkcję zarówno gotowalni jak i sali gimnastycznej. To pokój w którym cesarzowa spędzała sporo czasu. Przy toaletce układano i upinano Elżbiecie włosy długie do stóp. Często trwało to i 3 godz. Cesarzowa nigdy nie traciła czasu, nie zwykła prowadzić rozmów ze służbą, ale z nauczycielem języków obcych już tak. Poza ojczystym niemieckim, mówiła po angielsku i francusku, nauczyła się też węgierskiego. Uwielbiała starożytność stąd obok toaletki na niskim taborecie zasiadał najczęściej lektor, prawdziwy Grek, Constantin Christomanos, czytający cesarzowej fragmenty epopei Homera. Poprawiał też prace domowe Elżbiety, gdyż postanowiła nauczyć się i klasycznej greki i nowożytnego greckiego. W buduarze są również drabinki, drążek i kółka służące ćwiczeniom gimnastycznym, co spotykało się z przerażeniem i niezrozumieniem całego dworu. Ale to właśnie dzięki nim i stosowanym dietom, często graniczącym z głodówką cesarzowa do końca zachowała smukłą sylwetkę. Sissi uwielbiała bowiem ciastka i lody, a te jak wiadomo są bardzo kaloryczne. Przechodząc do łazienki można zajrzeć do toalety w której uśmiech budzi malowana muszla klozetowa w kształcie delfina. W łazience króluje ocynkowana miedziana wanna. To urządzenie służyło kąpielom, również parowym i zimnym, które miały pobudzać ukrwienie organizmu. Podłogę pokrywało linoleum, które w tamtych czasach było prawdziwym novum. Za łazienką jest 2 drzwi, które były wejściem do garderoby. Następne pokoje to salony cesarzowej w których podejmowała gości. Wspaniała jest sala jadalna z luksusowo nakrytym stołem. To co zrobiło na mnie największe wrażenie to Srebrna Komnata, pokój w którym wyeksponowano srebra stołowe. Można w niej zobaczyć kulturę nakrywania do stołu w dawnej siedzibie rodu Habsburgów. Wystawiona jest cenna porcelana oraz kryształowe kieliszki, wystawne zastawy stołowe, ale nie brak też prostych naczyń kuchennych z miedzi. Najbardziej spektakularnym eksponatem jest „Mediolańska dekoracja stołowa”, wykonana na koronację cesarza Ferdynanda I na króla Królestwa Lombardzko-Weneckiego w 1838r. Do tego portrety cesarzowej i cesarza, gablota z jej biżuterią, to tylko kopie i suknie, które nosiła w wieczór panieński oraz w czasie koronacji na królową Węgrów. Kilkugodzinny pobyt w pałacu zimowym, a właściwie oficjalnej rezydencji Habsburgów dostarczył niezapomnianych wrażeń. Zapamiętałam też katedrę św. Szczepana, którego polscy przewodnicy namiętnie nazywają Stefanem, a wg mojej wiedzy to 2 różnych świętych było. Z katedry zapamiętałam nastrój, podniosły i bardzo ekumeniczny, piękną kazalnicę i zapach kadzidła.Obok katedry w kafejce zamówiłyśmy z koleżanką kawę, oczywiście, po wiedeńsku i 2 ciastka : sernik, oczywiście, wiedeński i tort Sachera. To było prawdziwe niebo w gębie:). Rachunek już tak nas nie ucieszył (wtedy płaciło się szylingami, a kurs był mało korzystny dla złotówki:)). Największe wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Historyczne w którym w dziale egipskim po raz pierwszy widziałam sarkofag i fascynujące mumie. Skarbem kolekcji sztuki starożytnej są kamienne rzeźby i grobowiec egipskiego księcia przywieziony do Wiednia w częściach i złożony na miejscu na życzenie Franciszka Józefa, który jest pomysłodawcą i twórcą muzeum. Był jeden przedmiot, który choć piękny i elegancki w żaden sposób nie nadaje się do codziennego użytku, aczkolwiek takie jest jego przeznaczenie. Saliera czyli solniczka, naczynie do podawania soli na stół. Przez wiele lat saliera oznaczała we Włoszech słowo opisujące to prozoiczne naczynie niezbędne w każdym domu. Odkąd jednak Cellini, włoski rzeźbiarz i złotnik wykonał na zamówienie króla Francji Franciszka I tę jedyną w swoim rodzaju solniczkę nazwa "soliera" odnosi się tylko do tego cudeńka. Rzeźba personifikuje Ziemię poprzez 2 postacie, kobietę i mężczyznę – to Ląd i Morze. Solniczka waży ok.5 kg więc nie nadaje się na przeciętny stół, ale na stół Habsburgów jak najbardziej. Wykonana ze złota pokryta jest fragmentarycznie emalią, a umieszczona jest na hebanowej podstawce. Na kolana powaliła mnie ekspozycja obrazów na wyższych piętrach. Pod powiekami mam ciągle niewielkich rozmiarów obraz Rubensa "Maria Magdalena zbierająca łzy do czarki". Ktoś podpowiedział mi, abym zbliżyła twarz do obrazu i spojrzała w oczy Marii Magdaleny. I wtedy zobaczyłam toczącą się po policzku niewielką kuleczkę pozostawiającą mokry ślad. To było wielkie przeżycie!
Tym razem, w kwietniu 2012 r, Wiedeń jest miastem zwiedzanym po drodze do Włoch.
Jak niejedno z liczących się dziś miast europejskich zalożony został przez Celtów w 5 w. pne. W czasach cesarstwa rzymskiego na początku 2 w. został założony na prawym brzegu Dunaju obóz przez ktory przechodzila jedna z gałęzi szlaku bursztynowego. Zmarł tutaj cesarz Marek Aureliusz. Zniszczyły go w 5 w. plemiona germańskie. Prawa miejskie otrzymal w 1221 r; a od 1278 r. panowali w nim Habsburgowie. W 16 i 17 w. oblegany, a to przez księcia Siedmiogrodu, który został przez oddziały wysłane przez Zygmunta III Wazę zmuszony do odstąpienia od oblężenia miasta, a to przez Turków, którzy dwukrotnie oblegali miasto i wtedy na pomoc Leopoldowi VI wyruszył sam król Jan III Sobieski. Uciekający w panice spod stolicy Austrii zostawili Turcy w swym obozie olbrzymie bogactwa : zwierzęta, wyposażenie namiotów, a także złoto i srebro, ale przede wszystkim kawę. I tak stał się Wiedeń, dzięki, można powiedzieć Polakom, stolicą kawiarni. Stały się one miejscem miłego spędzania czasu, czy załatwiania interesów. Po zwycięstwie nad Turkami nic już nie zagrażało rozwojowi miasta, które szybko stało się wielką metropolią. W okresie klasycystycznym był sławnym ośrodkiem muzycznym, głównie za sprawą trzech tworzących tam geniuszy: Beethovena, Haydna i Mozarta. Miasto bawiło się i tańczyło nawet podczas Kongresu Wiedeńskiego, który w 1815 roku miał zrewidować zmiany terytorialne i ustrojowe spowodowane przez rewolucję francuską i wojny napoleońskie. Obfitość balów odbywających się w tym czasie spowodowała, że kongres ten przeszedł do historii pod nazwą "kongresu tańczącego". W czasie Wiosny Ludów , której jednym z przywódców był generał Józef Bem, rodzina cesarska opuściła Wiedeń, a po stłumieniu powstania cesarz Ferdynand I, Dobrotliwym zwany, abdykował. Jego bratanek, Franciszek Józef I panował przez następnych 68 lat i gruntownie przebudował miasto otaczając je reprezentacyjnym Ringiem w miejsce zburzonych ciężkich murów miejskich. Wtedy wlaśnie stanęły tu piękne kamienice, które podziwiać można do dziś. Ciągnęli więc do Wiednia z całych Austro - Węgier specjaliści budowlani, studenci i inni, którzy chcieli poprawić swój byt. Stał się Wiedeń czwartym miastem Europy, zamieszkiwało go wtedy ponad 2 miliony mieszkańcow! Koniec I wojny światowej spowodował pojawienie się wielu nowych państw na mapie Europy. Wiedeń został stolicą Austrii i błyszczał do 1938 r, kiedy to pewien malarz z Braunau uczynił go stolicą niemieckiej prowincji. Po 1945 roku, podobnie jak Berlin podzielony na 4 strefy okupacyjne, doczekał się wymarszu wojsk sowieckich w 1953 roku.
Docieramy do stolicy Austrii we wczesnych godzinach dopołudniowych w sobotę 28 kwietnia. Z Bratysławy w której nocowaliśmy do Wiednia to tylko niespełna 80 km. A strefa Schengen jest bardzo wygodna i służy przemieszczaniu się bez dodatkowej straty czasu na granicach. Jest piękna wiosenna pogoda, sprzyja więc zwiedzaniu o charakterze spaceru. Z autokaru wysiadamy na Ringu i wkrótce jesteśmy na der Graben Strasse, która powstała ok. 1220 r. gdy książę Leopold 6 w ramach modernizacji miasta zasypał fosę pochodzącą z czasów rzymskich. Mijamy piękne secesyjne kamienice i ciekawe pomniki wśrod nich wspaniałą barokową kolumnę Trójcy Świętej nazywanej też Kolumną Morową lub Kolumną Zarazy. Nie tak dawno jeden z moich ulubionych programów radiowych w którym rozmowę o sztuce prowadzą panie Anda Rottenberg i Anna Wacławik - Orpik został przez nie poświęcony sztuce tworzonej w czasie zarazy. I właśnie wtedy, w czasach zarazy powstała kolumna morowa.
Twórcą kolumny jest Leopold I , który wzniósl ją aby uczcić przeżycie epidemii dżumy szalejącej w miaście w 1679 r. Usytuowana na Placu Graben początkowo była drewnianą budowlą pod którą zakopywano zwłoki mieszkańców Wiednia zmarłych na dżumę. Zaraza pochłonęła 30 000 ofiar. Pierwotna wersja kolumny została zastąpiona marmurową zaprojektowaną przez wiedeńskiego rzeźbiarza. Nad wysokim postumentem udekorowanym reliefami, wznosi się ku niebu skłębiony tłum figur, chmur, amorków, aniołków i postaci symbolicznych, m.in. postać Wiary triumfującej nad Zarazą. Jest to przesłanie bardzo jednoznaczne dla oglądającego : wiara może zwyciężyć z każdym złem, nawet z zarazą. Obok kolumny znajdują się 2 piękne fontanny pochodzące z 16 w, ale zdobiące je rzeźby są młodsze.
Dochodzimy do wspomnianej wcześniej katedry, położonej w centrum starego Wiednia przy placu Stefana (mam wrażenie, że zmiana imienia patrona to wynik braku głoski "sz" w niemieckim alfabecie). Stanowi ona jeden z symboli Wiednia i jest niewątpliwie jego ogromną dumą. Znajduje się na rewersie 10 austriackich eurocentów. Pierwsza świątynia w stylu romańskim powstała w tym miejscu w pierwszej połowie 13 w; jej budowę rozpoczęto w latach trzydziestych. Zniszczona przez pożar w 50 lat później została odbudowana bez zasadniczych zmian. Dopiero w 100 lat później zmieniono prezbiterium rozbudowując poprzednie w stylu gotyckim. Przebudowa katedry trwała przez następne prawie 200 lat i zakończona została na początku 16 w. Choć określana jako gotycka można znaleźć wiele elementów późnoromańskich. Imponująca katedra z ciemnego kamienia jest jednym z najważniejszych kościołów stolicy Austrii, ale okupowana przez turystów nie stanowi dobrego miejsca na spokojną modlitwę. Wyróżniającą cechą jest wielobarwny dach o długości 111 m ułożony z 230 000 szkliwionych w 10 kolorach dachówek . Promienie słoneczne rozświetlają dach w którym dachówki w kolorach żółtym, ciemnozielonym, popielatym i białym tworzą wielobarwną mozaikę z dwugłowym orłem. Wnikliwa analiza wzorów tworzonych przez dachówki pozwala zauważyć nie tylko wzory austriackie, ale i egzotyczne przypominające łuski jaszczurek amazońskich. Najstarsze fragmenty świątyni to Brama Olbrzymów i Wieże Pogańskie, które są pozostałością po romańskim kościele, a ich nazwa odnosi się do czasów gdy stało tu miejsce kultu pogan. Brama Olbrzymów (Riesentor) to arcydzieło późnoromańskie z portalem bogato zdobionym rzeźbami. Nazwa bramy pochodzi od znalezionej w tym miejscu olbrzymiej kości, którą uznano za kość olbrzyma, ofiary potopu. Zawieszono ją w portalu skąd została zdjęta w 18 w. gdy okazało się, że jest to kieł mamuta. Brama nie służyła wiernym, wchodzono 2 innymi bramami, mężczyźni Bramą Śpiewaków ozdobioną misternymi rzeźbami przedstawiającymi sceny z życia św.Pawła i cesarza Rudolfa 4 oraz jego żony. Dla kobiet przeznaczona była Brama Biskupia nazywana też bramą narzeczonych. Zewnątrzną ozdobą katedry jest rzeźba Chrystusa potocznie nazywana Chrystusem z bólem zęba ze wzg. na wyraz twarzy nacechowany silnym grymasem. Katedra należy do największych gotyckich świątyń europejskich, jej całkowita długość wynosi 107m, zaś szerokość 34 m. Ponad dachami katedry wznoszą się cztery wieże: najwyższa z nich potocznie nazywana Stefankiem ma ponad 136 m wysokości, podczas gdy nieukończona północna, tylko 68 m. Zachodnia fasada oflankowana jest 2 ośmiobocznymi6o wysokości 65 m, wieżami.
Podczas pierwszego pobytu w Wiedniu, jedno popołudnie zostało zarezerwowane na zwiedzenie światowej sławy muzeum. Do wyboru było Muzeum Historii Sztuki lub Muzeum Historii Naturalnej. Wybrałam Muzeum Historii Sztuki, bo pewniej czuję się wśród obrazów niż wśród dinozaurów:).
W 19 w. odbyło się wiele ekspedycji naukowych do Ameryki Południowej, podczas których pozyskano wiele okazów flory, fauny i minerałów. Przesyłano je do Wiednia, ale wkrótce zaczęło na nie brakować miejsca w Hofburgu. Powstał pomysł budowy Muzeum Brazylijskiego. Realizację przyspieszyła żeglarska wyprawa dookoła świata, w której wzięli udział m.in. geolog Ferdinand von Hochstetter, podróżnik Karl von Scherzer i zoolog Georg von Frauenfeld. Każdy z nich przywiózł ogromną liczbę okazów. Nowy gmach dla rozrastających się zbiorów wzniesiono w ciągu 10 lat rozpoczynając jego budowę w 1871 r. Gmach muzeum zbudowany w stylu historycznym znajduje się na liście zabytków. Fasadę zdobią posągi będące personifikacją kontynentów znanych wówczas w Austrii czyli Europy, Azji, Afryki i obu Ameryk, a kopułę rzeźba boga Heliosa. Naprzeciw Muzeum Historii Naturalnej w 2 lata później otwarto, bo oba budynki budowano równolegle, Muzeum Historii Sztuki (Kunsthistorisches Museum). To jedna z największych na świecie galerii, posiadająca w swych zbiorach niezwykle cenną kolekcję malarstwa europejskiego, sztuki starożytnej oraz monet. Prawie bliźniacze budynki muzeów stoją naprzeciwko siebie zamykając plac Marii Teresy. Są jednymi z najokazalszych wiedeńskich budowli postawionych wzdłuż reprezentacyjnej szerokiej alei biegnącej wokół centrum miasta, wybudowanej na miejscu dawnych murów miejskich. Znaczną część zbiorów muzeum stanowi prywatna kolekcja Habsburgów, kolekcje powiększane przez wieki przez kolejnych cesarzy. Zbiory Habsburgów są bardzo bogate, tak liczne i różnorodne, że Muzeum Historyczne nie mieści ich wszystkich. Na ścianach Bruegel (starszy) i niesamowita "Wieża Babel","Walka karnawału z postem" i kilka innych, Vermeer, Rubens, Santi, Caravaggio, Durer, van Eyck i wielu, wielu innych. W zasadzie czołówka malarzy i ich największe dzieła.
. Wiedeń jako centrum polityczne, gospodarcze i kulturalne, siedziba świętego Cesarstwa Rzymskiego, stolica Cesarstwa Austrii i Monarchii Austro - Węgierskiej oraz siedziba Habsburgów i wielowiekowa dominacja polityczna doprowadziła do wybudowania wspaniałych zabytków zdobiących ulice i place. Wiedeń to melanż architektury reprezentującej wiele okresów stylów, od baroku do współczesności. Wiele tu secesji, ale nie ma stylu renesansowego, bo wiele budynków renesansowych zniszczonych zostało podczas oblężenia Wiednia przez Osmanów, ale też zostało wyburzonych w celu modernizacji miasta. Nie znam nikogo kto po powrocie z Wiednia kręciłby z dezaprobatą nosem. Dlatego przy najbliższej bezpiecznej okazji jedźcie do Wiednia, bo naprawdę warto, a koszty wycieczki można obniżyć , mieszkać w Bratysławie i dojeżdżać do stolicy Austri, bo na zobaczenie wiedeńskich perełek potrzeba przynajmniej 3 dni.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Oj Sławku, obawiam się, że na długo będą nam musiały wystarczyć czyjeś wrażenia lub własne wspomnienia pięknych miejsc gdziekolwiek. Wiedeń to dla mnie must see w Europie. Przecież i my Polacy byliśmy poddanymi Franciszka Józefa:).
-
Klimat, pogoda i forma przedstawienia tego klimatycznego miejsca sprawia, że chciałoby się tam być osobiście ale jak na ten czas musi wystarczyć to co nam Jolu zaserwowałaś. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.